te-te-te-te-te!...<br> To eksplodował dziadulo, aż wszyscy czterej podskoczyliśmy na<br>łóżkach.<br> Dziadulo, który stojąc milczkiem w progu, zerkając na mnie raz po<br>raz, asystował naszemu dyskursowi.<br> Przydreptał tutaj wnet, zoczywszy mnie w nowej siedzibie przez<br>uchylone drzwi na korytarz.<br> Kręcił skwapliwie głową, jakby chciał dorzucić swoje trzy grosze, coraz wyraźniej <br>zniecierpliwiony.<br> Więc skorzystał żwawo z chwili ciszy, ledwie markiz skończył<br>swoją diatrybę.<br> Po całej serii gwałtownych eksplozji dziadulo wyładował się na<br>tyle, że mógł z przymilnym uśmieszkiem wyłuszczyć dość zrozumiale, po<br>co zawitał.<br> - Dałby papieroska?...<br> Kiedy go otrzymał, mrużąc łakome oczka spytał jak zwykle: - Dałby<br>dwa?...<br> <page nr=220><br> Kiedy miał