je na bibule (przyczepionej do zeszytu wstążeczką, ku <br>większej jego ozdobie) albo po prostu - zbierało z miłości <br>do czystego piękna. Malowanki były różne: dzieci, <br>zwierzęta, chatki w ogródkach, gwiazdy, główki aniołków, <br>ale przeważnie - kwiaty. Róże, fiołki i niezabudki, <br>pojedyncze lub w bukietach, w wazonach, koszyczkach i wózeczkach. <br>Były maleńkie po groszu i ogromne po pół rubla - różne. <br>Ale nigdzie w takim wyborze jak u panny Gołębiowskiej! <br>I nigdzie nie było tak przyjemnie kupować jak w tym <br>sklepie. Nie tylko malowanek, ale w ogóle wszystkiego. <br><br>Wnętrze sklepu panny Gołębiowskiej w dzień było <br>głębokie, uroczyste i pełne cichego, tajemniczego półmroku <br>jak kaplica, a