kartkę, patrzył i patrzył, i patrzył, aż do chwili, kiedy straszliwa wizja sześciorga zwłok, sześciu ukwieconych katafalków, sześciu gustownych nagrobków na Bródnie przesłoniła mu wszystko.<br>- Reklamową gabloootęęę - zawodził Włodek w swoim pokoju. - Reklamową gablooooo!<br>Umysł Lesia ruszył na skrzydłach cyklonu. KTO?! Kto zeżarł truciznę?!<br>Paczek było sześć... Pani Matyldzie pięćdziesiąt groszy... Pani Matylda na pewno! Tych troje tutaj... Barbara!!!<br>Jęk, który wydarł się z jego ust, zagłuszył niemal pienia Włodka. Ratować!!! Ratować ich za wszelką cenę! Może jeszcze żyją! Lekarza! Pogotowie!...<br>Więc jednak został mordercą, popełnił zbiorową zbrodnię! Ale przecież nie chciał, wcale nie chciał! Lukrecja Borgia niech sobie truje, królowa