jasnymi plamami kładło się na zielonych grzędach, wychodziłam do ogrodu. Ścieżką obramowaną wiotkimi łodygami maciejki, pachnącej o zmroku, szłam pod dojrzewającą czereśnię. Kładłam się na hamaku i wtedy przychodziłeś, przyjacielu, i kołysałeś mnie lekko myśląc o okręcie.<br><gap><br><page nr=98> Czym są pożegnania, przyjacielu? Jeszcze raz obejmuję spojrzeniem ściany, kolorowe kawałki płótna, wystające grzbiety książek na półce. Myślę poprzez narastający w uszach szum. Czy wszystko pozostanie tak samo, kiedy mnie już nie będzie? Czy książki odwykną od dotyku moich rąk, czy suknie zapomną o zapachu mojego ciała? A ludzie? Przez chwilę będą mówić o mnie, będą dziwić się mojej śmierci - zapomną. Nie łudźmy się, przyjacielu