Na widok Bela-Belowskiego ekipa umilkła, wyraźnie speszona. Rozglądali się po sobie, nie wiedząc za bardzo, o co chodzi. Kuza chciał coś powiedzieć, ale chart przytknął wymownie palec do ust i wskazał krzesło przy stole. Zapadło głuche milczenie i w tym milczeniu usiedli do stołu. Jedynie Tomaszek, coś mamrocząc, zaczął grzebać w sałatce.<br>- Witam was bardzo, bardzo serdecznie - odezwała się twarz Belowskiego.<br>Wszyscy drgnęli, dźgnięci słowami jak batem. Tylko Tomaszek bełkotał, zanurzając twarz w sałatce. "Ten to musi zawsze strefić" - przemknęło Zygmuntowi przez głowę.<br>- Cieszę się, że przyjęliście moje zaproszenie. Obawiałem się, że mnie, jak to wy mówicie, olejecie. Ale nie