Typ tekstu: Książka
Autor: Stasiuk Andrzej
Tytuł: Opowieści galicyjskie
Rok: 1995
o 6.40 pojechałem. Siadam, daję dziesięć tysięcy, a kierowca na mnie tak patrzy, jakby czegoś chciał, to się w końcu pytam. I patrz pan, podrożały. Ale jak trzeba, to trzeba, dwa tysiączki wyjąłem, siadłem sobie z tyłu i jadę. Na górce, zaraz za kapliczką, Mańkowski stał ciągnikiem i coś grzebał, nowy ciągnik, miesiąc jak kupił i już mu tam coś nie tak, byle co teraz robią, nic to warte, a gadałem, żeby ruskiego nie kupować... - sztachnięcie i łyk z butelki trwają tyle co dwa przystanki pekaesu.
- W Sękowej wsiadł Romek, ten co jego żona umarła na jesieni. Ja ją dobrze
o 6.40 pojechałem. Siadam, daję dziesięć tysięcy, a kierowca na mnie tak patrzy, jakby czegoś chciał, to się w końcu pytam. I patrz pan, podrożały. Ale jak trzeba, to trzeba, dwa tysiączki wyjąłem, siadłem sobie z tyłu i jadę. Na górce, zaraz za kapliczką, Mańkowski stał ciągnikiem i coś grzebał, nowy ciągnik, miesiąc jak kupił i już mu tam coś nie tak, byle co teraz robią, nic to warte, a gadałem, żeby ruskiego nie kupować... - sztachnięcie i łyk z butelki trwają tyle co dwa przystanki pekaesu.<br>- W Sękowej wsiadł Romek, ten co jego żona umarła na jesieni. Ja ją dobrze
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego