Typ tekstu: Książka
Autor: Czeszko Bohdan
Tytuł: Pokolenie
Rok wydania: 1974
Rok powstania: 1951
macając niby ślepiec oślizłą ścianę. Później zaszła konieczność sprawdzenia kierunku.
Kompas niósł w czapce, aby pod szkiełko nie dostała się woda.
Wydobył kompas z czapki, chwycił go zbyt mocno palcami pokrytymi warstwą śliskie, go błota. Spolerowana miedź wysunęła się z dłoni. Cichutko chlupnęła szemrząca wokół piersi woda. Długo szukał nurkując, grzebał palcami w tłustym szlamie, zalegającym dno. Zdjął obuwie i starał się palcami nóg wymacać drogocenny przedmiot. Skowyczał z rozpaczy i bił się pięścią w czoło: "Żeby też na sznurku nie uwiązać, co za idiota.
Po godzinie, a może i więcej czasu minęło, doszedł do wniosku, że wszelkie poszukiwania będą bezowocne
macając niby ślepiec oślizłą ścianę. Później zaszła konieczność sprawdzenia kierunku.<br>Kompas niósł w czapce, aby pod szkiełko nie dostała się woda.<br>Wydobył kompas z czapki, chwycił go zbyt mocno palcami pokrytymi warstwą śliskie, go błota. Spolerowana miedź wysunęła się z dłoni. Cichutko chlupnęła szemrząca wokół piersi woda. Długo szukał nurkując, grzebał palcami w tłustym szlamie, zalegającym dno. Zdjął obuwie i starał się palcami nóg wymacać drogocenny przedmiot. Skowyczał z rozpaczy i bił się pięścią w czoło: "Żeby też na sznurku nie uwiązać, co za idiota.<br>Po godzinie, a może i więcej czasu minęło, doszedł do wniosku, że wszelkie poszukiwania będą bezowocne
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego