tam nie było, ale utytłanego po pachy wyciągnąłem i ociekającego cieczą cuchnącą, bo chyba i z chlewów gnojówka ściekała tam, nie tylko ta "pachnąca" wołowa, ale i wieprzowa, która nie pachnie. No i takiego ociekającego i nie pachnącego, przestraszonego do białości prowadzę do domu. A przed domem ojca spotykamy na gumnie , który upomniał mnie surowo, że śmiech z cudzego nieszczęścia, itd...Ale nie dokończył zdania, bo musiał własny śmiech jakoś opanować i z widocznym obrzydzeniem zawołał gumiennego, aby g...iennego topielca zaprowadził do łazienki. <br> Gwidon zawsze w różnych opałach bardzo krzyczał, czasem dziwne rzeczy. Jak choćby, na przykład, podczas zjeżdżania z