Typ tekstu: Książka
Autor: Grochowiak Stanisław
Tytuł: Wiersze
Rok wydania: 1995
Lata powstania: 1958-1975
gospodyń wskrzesza smaczne słonka
Że drobi Aść w roztopach jak w mokradłach słonka,
Bieleją już po izbach smagłe słoje podłóg,
Pastą napastowane, podłożone podług.

Jeszcze przymróz zaskomli. Pies w tyle taboru,
Ale poświst cygański już zgina łby boru.
Jeszcze deszcz się przywlecze. W ariergardzie zamieć,
Ty się, babo, nie mitręż: gumno na puc zamieć.
Chociażby nic nie wzeszło. Pług w bagnisku uwiązł,
Stajały światowidy. Tam już wierzba, tu wiąz.


KWIECIEŃ

Jakie błękitne oko masz przy wełnach bazi.
Wikary się przeżegna, ksiądz proboszcz obrazi.
Wszak do Panny Najświętszej miała być koronka,
A tu biskupiańska przyfruwasz koronka.
Czerwony język ognia wkładasz między akty
gospodyń wskrzesza smaczne słonka<br>Że drobi &lt;orig&gt;Aść&lt;/&gt; w roztopach jak w mokradłach słonka,<br>Bieleją już po izbach smagłe słoje podłóg,<br>Pastą napastowane, podłożone podług.<br><br>Jeszcze przymróz zaskomli. Pies w tyle taboru,<br>Ale poświst cygański już zgina łby boru.<br>Jeszcze deszcz się przywlecze. W ariergardzie zamieć,<br>Ty się, babo, nie mitręż: gumno na puc zamieć.<br>Chociażby nic nie wzeszło. Pług w bagnisku uwiązł,<br>Stajały światowidy. Tam już wierzba, tu wiąz.&lt;/&gt;<br><br><br>&lt;div type="poem" sex="m"&gt;&lt;tit&gt;KWIECIEŃ&lt;/&gt;<br><br>Jakie błękitne oko masz przy wełnach bazi.<br>Wikary się przeżegna, ksiądz proboszcz obrazi.<br>Wszak do Panny Najświętszej miała być koronka,<br>A tu biskupiańska przyfruwasz koronka.<br>Czerwony język ognia wkładasz między akty
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego