gospodyń wskrzesza smaczne słonka<br>Że drobi <orig>Aść</> w roztopach jak w mokradłach słonka,<br>Bieleją już po izbach smagłe słoje podłóg,<br>Pastą napastowane, podłożone podług.<br><br>Jeszcze przymróz zaskomli. Pies w tyle taboru,<br>Ale poświst cygański już zgina łby boru.<br>Jeszcze deszcz się przywlecze. W ariergardzie zamieć,<br>Ty się, babo, nie mitręż: gumno na puc zamieć.<br>Chociażby nic nie wzeszło. Pług w bagnisku uwiązł,<br>Stajały światowidy. Tam już wierzba, tu wiąz.</><br><br><br><div type="poem" sex="m"><tit>KWIECIEŃ</><br><br>Jakie błękitne oko masz przy wełnach bazi.<br>Wikary się przeżegna, ksiądz proboszcz obrazi.<br>Wszak do Panny Najświętszej miała być koronka,<br>A tu biskupiańska przyfruwasz koronka.<br>Czerwony język ognia wkładasz między akty