na werandzie lub u siebie w pokoju przy oknie. Dzień przed wyjazdem poprosiła mnie do swego pokoju. Gdy weszłam, siedziała w głębokim fotelu. Na mój widok wyciągnęła rękę z kolorową "książeczką na igły", złożoną z kilku ręcznie dzierganych prostokącików. "Weź to, moje dziecko - powiedziała - zrobiłam dla ciebie, choć trudno było haftować drobnymi krzyżykami, moje oczy, Jadwiniu, są już bardzo słabe..."<br><br>Tej "książeczki na igły" - małego rękodzieła pani Orzeszkowej, w roku wygnania: 1940, nie zapomniała zabrać do pakowanych w pośpiechu tobołków. Towarzyszyły jej te barwne włóczkowe kwiaty, wyszyte na prostokącikach sukna, przez cały czas pobytu w Kazachstanie.<br><br><br>...A jak tam było w