Typ tekstu: Książka
Autor: Uniłowski Zbigniew
Tytuł: Wspólny pokój
Rok wydania: 1976
Rok powstania: 1932
potem usiadła w nagłym osłabieniu na kuferku. Przechyliła głowę i patrzała poprzez otwarte od kuchni drzwi na twarz Lucjana. Byli sami w mieszkaniu. Z dołu, tam spod kościoła, słychać było znajome, często słyszane tony orkiestry wojskowej. Ale oto męski śpiew zagłuszył orkiestrę, śpiew z bliska, pewnie od tych przeklętych, wiecznie hałasujących kuśnierzy. Teodozja podniosła się, aby zamknąć okna. Rozmyśliła się jednak i usiadła z powrotem. "Powiedział kiedyś, że ten Żyd bardzo pięknie śpiewa - pomyślała - że sam głos jest taki śliczny, ale że to, co śpiewa, to marne; zaraz, jak on to nazwał; jakoś tak... a, ajda! Tak, na pewno ajda".
Siedziała
potem usiadła w nagłym osłabieniu na kuferku. Przechyliła głowę i patrzała poprzez otwarte od kuchni drzwi na twarz Lucjana. Byli sami w mieszkaniu. Z dołu, tam spod kościoła, słychać było znajome, często słyszane tony orkiestry wojskowej. Ale oto męski śpiew zagłuszył orkiestrę, śpiew z bliska, pewnie od tych przeklętych, wiecznie hałasujących kuśnierzy. Teodozja podniosła się, aby zamknąć okna. Rozmyśliła się jednak i usiadła z powrotem. "Powiedział kiedyś, że ten Żyd bardzo pięknie śpiewa - pomyślała - że sam głos jest taki śliczny, ale że to, co śpiewa, to marne; zaraz, jak on to nazwał; jakoś tak... a, ajda! Tak, na pewno ajda". &lt;page nr=276&gt;<br>Siedziała
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego