Typ tekstu: Książka
Autor: Zubiński Tadeusz
Tytuł: Odlot dzikich gęsi
Rok: 2001
osowiałe kury, wyciągały szyje gęsi, a nawet, jeśli się dobrze wsłuchać, pochrząkiwał zakonspirowany wieprzek. No bo święta, co tu dużo mówić, za miesiąc, a nigdy czas nie pędzi tak szybko jak w te krótkie dni i czarne, długie noce. Chłopi, bo to oni głównie handlowali, rozzuchwaleni niemiecką apatią, poczynali sobie hardo. Z upodobaniem, kpiąco, lekko podpici dla humorku, podostrzeni cebulą, chodzili, szeroko stawiając nogi. W wyglansowanych oficerkach, każdy w kożuchu, wełna aż kipiała. Oko czujne, taksujące, za cholewą nóż, a być może, że coś poręczniejszego, jak to w wojenny czas. Waluta, przezornie, w kilku miejscach schowana, a to w sakwę wszyta
osowiałe kury, wyciągały szyje gęsi, a nawet, jeśli się dobrze wsłuchać, pochrząkiwał zakonspirowany wieprzek. No bo święta, co tu dużo mówić, za miesiąc, a nigdy czas nie pędzi tak szybko jak w te krótkie dni i czarne, długie noce. Chłopi, bo to oni głównie handlowali, rozzuchwaleni niemiecką apatią, poczynali sobie hardo. Z upodobaniem, kpiąco, lekko podpici dla humorku, podostrzeni cebulą, chodzili, szeroko stawiając nogi. W wyglansowanych oficerkach, każdy w kożuchu, wełna aż kipiała. Oko czujne, taksujące, za cholewą nóż, a być może, że coś poręczniejszego, jak to w wojenny czas. Waluta, przezornie, w kilku miejscach schowana, a to w sakwę wszyta
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego