Typ tekstu: Książka
Autor: Pankowski Marian
Tytuł: Fara na Pomorzu
Rok: 1997
okna. Korzystając z ciemności, wiosna przyśpieszyła przemiany. Gercine grzędy puszyły się zielenią, stąd bezimienną. Na dróżce, w kałuży, piórami furczał szpak. Spojrzy Hans na niebo. Mijały się ostatnie chmury nocy w baranich kożuchach, a tuż za nimi Tytania i Oberon, śpieszący do swego królestwa na widok zorzy zapowiadającej skowronka hen, hen, pod żyrandolem światła.
Stół był jeszcze wczorajszy, ale zamiast chleba codziennego Gerta postawiła koszyczek ze słodką babką, pokrojoną na grube kromki. Nalewając mu kawę:
- Ksiądz proboszcz jeszcze ma ludzi... może pan profesor jeść spokojnie... Znowu zapowiedziana wycieczka, nawet dwie, jedna aus Lubeck, druga z Polski. Uśmiechnął się i, żeby nie
okna. Korzystając z ciemności, wiosna przyśpieszyła przemiany. Gercine grzędy puszyły się zielenią, stąd bezimienną. Na dróżce, w kałuży, piórami furczał szpak. Spojrzy Hans na niebo. Mijały się ostatnie chmury nocy w baranich kożuchach, a tuż za nimi Tytania i Oberon, śpieszący do swego królestwa na widok zorzy zapowiadającej skowronka hen, hen, pod żyrandolem światła. <br>Stół był jeszcze wczorajszy, ale zamiast chleba codziennego Gerta postawiła koszyczek ze słodką babką, pokrojoną na grube kromki. Nalewając mu kawę: <br>- Ksiądz proboszcz jeszcze ma ludzi... może pan profesor jeść spokojnie... Znowu zapowiedziana wycieczka, nawet dwie, jedna aus Lubeck, druga z Polski. Uśmiechnął się i, żeby nie
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego