okna. Korzystając z ciemności, wiosna przyśpieszyła przemiany. Gercine grzędy puszyły się zielenią, stąd bezimienną. Na dróżce, w kałuży, piórami furczał szpak. Spojrzy Hans na niebo. Mijały się ostatnie chmury nocy w baranich kożuchach, a tuż za nimi Tytania i Oberon, śpieszący do swego królestwa na widok zorzy zapowiadającej skowronka hen, hen, pod żyrandolem światła. <br>Stół był jeszcze wczorajszy, ale zamiast chleba codziennego Gerta postawiła koszyczek ze słodką babką, pokrojoną na grube kromki. Nalewając mu kawę: <br>- Ksiądz proboszcz jeszcze ma ludzi... może pan profesor jeść spokojnie... Znowu zapowiedziana wycieczka, nawet dwie, jedna aus Lubeck, druga z Polski. Uśmiechnął się i, żeby nie