ta, niezależnie od zastrzeżeń dotyczących nazewnictwa, zrobiła na mnie ponure wrażenie. Były w niej suche opisy kształtów i miejsc, gdzie poszczególne gatunki dało się zidentyfikować, wreszcie opisy, jak należy je łowić, zalewać kwasami, alkoholami, barwnikami, zatapiać w balsamy, zamykać w pudełka i tym podobne, a nic o tym, jak je hodować, jak je obserwować, jaki im pokarm przygotowywać, jak zapewniać im warunki do podziału. Jednym słowem, jak się nimi radować i jak je traktować poważnie jako współtowarzyszy losów życia, jako współmieszkańców naszego globu.<br>Znalazłem też krótki klucz do oznaczania gatunków występujących w Europie. Była to dla mnie ważna rzecz, ponieważ chciałem