głosowały przeciw premierowi, też pewnie w głębi ducha odetchnęły z ulgą, że wyborów w lecie nie będzie. W kuluarach liderzy niemal wszystkich partii mówili, że to fatalny termin, dodając mocno nieszczerze, że trzeba go jakoś znieść dla dobra demokracji. Wszystko skończyło się dobrze, tym bardziej że opozycja mogła zachować się honorowo, ręki do rządu Belki nie przykładając.<br><br>Ten ciężar wzięła na siebie Socjaldemokracja Polska Marka Borowskiego, narażając się przy tym na kpiny o "zmięknięciu rury" oraz podejrzenia o ukartowanie wszystkiego od samego początku: sztuczny rozłam, niby targi programowe, a w końcu wsparcie rządu. Borowski zachował kamienną twarz, niczym trenerzy Szwecji i