Proszę mi uwierzyć! - krzyknął astrolog. - Nie kłamię, nie wymyślam wymówek ex post! Zawołajmy Ebnera i Domagallę i zagrajmy tutaj, przy tym stoliku. Zobaczy pan, że będę grał bez popełniania grubszych błędów. Nie wiem, do jasnej cholery, dlaczego w lipcu nie bałem się tego domu, a dziś tak... że nie odróżniałem honoru od blotki. Może dlatego, że jesienią jestem bardziej rozstrojony, wpadam w melancholię...<br>Völlinger, nie czekając na reakcję Mocka, wstał, kiwnął mu głową, otworzył drzwi szynku i wszedł w wichurę, deszcz i mgłę, która powoli spowijała melancholijne miasto.<br><br>Wrocław, wtorek 29 listopada, <br>godzina piąta po południu <br>Smugi papierosowego dymu obracały się