Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Detektyw
Nr: 2 (150)
Miejsce wydania: Warszawa
Rok: 1999
były bardzo ostrożnie. Efekt osiągano przez samo rozebranie i przygotowanie do tortur. Jeżeli już do męki dochodziło - a bywało tak w co piątym przypadku - znacznie częściej uciekano się do "ciągnienia" niż do przypalania boków ogniem.
Bardzo naturalistyczny opis owego "ciągnienia" zawdzięczamy właśnie Kitowiczowi. Do tej czynności kat "przybierał swego czeladnika hycla". "Obaj tedy - relacjonuje autor "Opisu obyczajów"... - co mieli sił, ciągnęli za sznur: więzień wyciągał się jak strona, ręce wykręcały się tyłem i stanęły w prostej linii z ciałem nad głową, w piersiach zrobił się dół głęboki, w który tłoczyła się głowa; cały człowiek wisiał na powietrzu. Wszystkie żebra, kości i
były bardzo ostrożnie. Efekt osiągano przez samo rozebranie i przygotowanie do tortur. Jeżeli już do męki dochodziło - a bywało tak w co piątym przypadku - znacznie częściej uciekano się do &lt;q&gt;"ciągnienia"&lt;/&gt; niż do przypalania boków ogniem. <br>Bardzo naturalistyczny opis owego &lt;q&gt;"ciągnienia"&lt;/&gt; zawdzięczamy właśnie Kitowiczowi. Do tej czynności kat &lt;q&gt;"przybierał swego czeladnika hycla"&lt;/&gt;. &lt;q&gt;"Obaj tedy&lt;/&gt; - relacjonuje autor "Opisu obyczajów"... &lt;q&gt;- co mieli sił, ciągnęli za sznur: więzień wyciągał się jak strona, ręce wykręcały się tyłem i stanęły w prostej linii z ciałem nad głową, w piersiach zrobił się dół głęboki, w który tłoczyła się głowa; cały człowiek wisiał na powietrzu. Wszystkie żebra, kości i
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego