klucze.<br>To było jasne właściwie już od początku i tylko Alicja usiłowała zamykać oczy na oczywistość z niechęci do kłopotów związanych ze zmianą zamków.<br>Zgodnie i bez oporów przyznaliśmy, że Zosia ma rację. Wróciliśmy do pokoju Pawła. Na stole, gdzie stała maszyna do szycia, leżały igły, nici, różne szmaty, żurnale i tym podobne rzeczy, wszystko było poprzestawiane. Starając się ominąć wzrokiem podłogę, na której zostały liczne ślady katastrofy, współczująco spoglądając na nosze z ofiarą, ulokowane na łóżku, Zosia palcem wskazała zmiany. Nie dalej jak dwa dni temu szyła coś i sama zrobiła tu porządek. Zważywszy jej pedanterię w tej dziedzinie, można było wykluczyć