zupełnie jakby przeprowadził mi jakiś wyrafinowany test, który wypadł nadspodziewanie dobrze. Znów puszcza do mnie oko i potrząsa głową. Zorientowałem się, że jak na kiepskim filmie o wariatach, ten lekarz ma po prostu nerwowy tik.<br>Rozpoczęło się rutynowe badanie. Pytania o datę, zawód, poczucie choroby, czy wiem, gdzie teraz jestem, i tym podobne rzeczy. Szczególnie długo wypytywał mnie o głosy, co każą mi robić, czyje to są głosy, a wreszcie uczepił się wizji: czy widzę jakieś dziwne postacie? Czy widzę coś, co mnie przeraża?<br>Odpowiadałem zgodnie z moją wiedzą: głosy opisałem jak należy, a co do wizji - konsekwentnie zaprzeczałem ich istnieniu.<br>W końcu