własne ryzyko" i "z nikim nie dzielić odpowiedzialności", "odcinać się, budować opozycje, lekceważyć przeciwników lub ich znieważać". W roku 1986 zauważał: <br><gap><br> Rozwój wydarzeń sprawiał, że ta tendencja indeksująca pisanie krytyka na mapie nie tyle literatury, co polityki upowszechniała się i budziła coraz mniejszy sprzeciw. Dyskurs faworyzujący kwestie światopoglądowe ulegał łatwej ideologizacji, jego słownik stawał się "słownikiem zamkniętym". W latach siedemdziesiątych wydawał się atrakcyjny, zwłaszcza w zderzeniu z krytycznoliteracką nowomową, albo z wyjałowionym z sądów wartościujących, purystycznie dokonanym literaturoznawczym opisem.<br><gap><br> - utrzymywał Zagajewski. Również Wernera mierził rozpanoszony w literaturze polskiej po Październiku'56 "modny duch relatywizmu" - brakowało, jego zdaniem, "modlitwy", stanowczości i żarliwości w