Typ tekstu: Książka
Autor: Krzysztoń Jerzy
Tytuł: Obłęd
Rok: 1983
tym nie wiedzą.
I tak spuściwszy oczy, spozierając na wiosenną gałąź kasztana, który wrastał
korzeniami w nasz gaj, wyplątałem się z kabały, w jaką
sam dałem się wplątać po rozognione uszy, odetchnąłem, jakbym
przełamał perfidne zaklęcie.

I pozbierawszy z linoleum swoje rozrzucone szaty poszedłem jak
pokutnik na intencję mnogich dusz ignorantów w smutną pielgrzymkę do
swojego łóżka.
Tyle przeżyłem, a nikogo nie obudziłem...
Zresztą była głęboka noc, jak o jądro rzeczy.
Wkrótce zostałem przeniesiony z karmazynowej sali - na moje
szczęście, gdyż dawna komnata królów, odkąd odszedł z niej Dziadek, straciła
swój czar i potęgę (mimo obecności osamotnionego księcia, dla którego beznogi
tym nie wiedzą.<br> I tak spuściwszy oczy, spozierając na wiosenną gałąź kasztana, który wrastał <br>korzeniami w nasz gaj, wyplątałem się z kabały, w jaką<br>sam dałem się wplątać po rozognione uszy, odetchnąłem, jakbym<br>przełamał perfidne zaklęcie.<br> &lt;page nr=215&gt;<br> I pozbierawszy z linoleum swoje rozrzucone szaty poszedłem jak<br>pokutnik na intencję mnogich dusz ignorantów w smutną pielgrzymkę do<br>swojego łóżka.<br> Tyle przeżyłem, a nikogo nie obudziłem...<br> Zresztą była głęboka noc, jak o jądro rzeczy.<br> Wkrótce zostałem przeniesiony z karmazynowej sali - na moje<br>szczęście, gdyż dawna komnata królów, odkąd odszedł z niej Dziadek, straciła <br>swój czar i potęgę (mimo obecności osamotnionego księcia, dla którego beznogi
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego