Typ tekstu: Książka
Autor: Nienacki Zbigniew
Tytuł: Księga strachów
Rok wydania: 1987
Rok powstania: 1967
jedenasta w nocy, całe towarzystwo poszło gdzieś na spacer, zapewne w stronę góry zamkowej, która w świetle księżyca malowniczo rysowała się na granatowym tle nocnego nieba.
Przebrałem się w pidżamę i wziąłem się do rozkładania siedzeń w wehikule. Hilda narzuciła na siebie szlafrok i paląc papierosa obserwowała, jak blask księżyca igra na ledwo dostrzegalnych falach ogromnego, jeziora. .
Raptem usłyszałem tupot kroków i do obozu wpadł zdyszany Tell. Dojrzał mnie i zatrzymał się. Z trudem opowiadał gwałtownie łapiąc oddech.
- Stało się nieszczęście, panie Tomaszu. Niech pan weźmie latarkę i biegnie na górę zamkową.
Chwyciłem z tylnego siedzenia elektryczną latarkę. Tell skoczył do
jedenasta w nocy, całe towarzystwo poszło gdzieś na spacer, zapewne w stronę góry zamkowej, która w świetle księżyca malowniczo rysowała się na granatowym tle nocnego nieba.<br>Przebrałem się w pidżamę i wziąłem się do rozkładania siedzeń w wehikule. Hilda narzuciła na siebie szlafrok i paląc papierosa obserwowała, jak blask księżyca igra na ledwo dostrzegalnych falach ogromnego, jeziora. .<br>Raptem usłyszałem tupot kroków i do obozu wpadł zdyszany Tell. Dojrzał mnie i zatrzymał się. Z trudem opowiadał gwałtownie łapiąc oddech.<br>- Stało się nieszczęście, panie Tomaszu. Niech pan weźmie latarkę i biegnie na górę zamkową. <br> Chwyciłem z tylnego siedzenia elektryczną latarkę. Tell skoczył do
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego