po ślubie. Przecież zarówno Marian, jak i Paweł szaleli z miłości do niej. Tak samo jak ja. Paweł nazwał ją czarownicą. Ale Oświęcim wybił mi z głowy niedorzeczne wyobrażenia o demonach, czarach, o magii kart. Piekło, które tu poznałem, było gorsze od wszystkiego, co zdołał wymyślić obskurantyzm średniowiecza razem z inkwizycją i paleniem na stosie. Czarownica? To wcielenie chłodnego, uwodzicielskiego piękna? Moja Klara? Oni obaj, Marian i Paweł, postradali rozum. Napór namiętności, a potem jej nagłe rozładowanie musiało wywołać w nich taki szok.<br>Ja jeden przetrzymam wszystko. Mogą bić we mnie gromy i klęski, pałki kapów i ciosy moralne. Ja przetrwam