kilkunastu lat, Eliza Orzeszkowa ucieszyła się, że kandydat na męża Jadzi przytakiwał, że nie można akceptować w żadnym wypadku tej - pożal się, wielki Boże - filozofii terroryzmu stosującego gwałt.<br><br> - Często giną ludzie - mówiła - na ogół nie ci główni inspiratorzy, którzy żyją sobie potem bezpiecznie gdzieś za granicą. Pamiętam taką historię; główny inspirator i zabójca do dziś buja sobie gdzieś w świecie, do dziś nie wykryty. Zdarzyło się to w roku dla mnie, ze względów osobistych, dość pamiętnym, bo w 1883. Byliśmy wtedy z panem Nahorskim na wakacjach. Stanisław, choć raczej nie interesował się zbytnio polityką, z wypiekami na twarzy relacjonował mi, czytając