Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Ozon
Nr: 1
Miejsce wydania: Warszawa
Rok: 2005
Ani wcześniej, ani później.
Miała jeszcze kilkadziesiąt metrów do przystanku, gdy nadjechał autobus. Zaczęła biec. Przed nią biegła młoda kobieta, ona tuż za nią, gdy nagle poczuła na prawym policzku ciepło. A potem nadszedł przeszywający, straszliwy ból. I przeraźliwy krzyk, którego nie mogła powstrzymać. Na przystanku nie było już nikogo, instynktownie ruszyła w kierunku stojącej kilka metrów dalej taksówki.

- Kierowca patrzył na mnie przerażony, ale pozwolił mi wsiąść, prosił tylko, żebym niczego nie dotykała - wspomina koszmar tamtego dnia. - Rozumiem go. Kiedy próbowałam wytrzeć twarz, kwas przeżarł mi rękawiczki. Kwas wżerał się w policzek, ucho, skórę głowy. Spływał po szyi, wsiąkał w
Ani wcześniej, ani później. <br>Miała jeszcze kilkadziesiąt metrów do przystanku, gdy nadjechał autobus. Zaczęła biec. Przed nią biegła młoda kobieta, ona tuż za nią, gdy nagle poczuła na prawym policzku ciepło. A potem nadszedł przeszywający, straszliwy ból. I przeraźliwy krzyk, którego nie mogła powstrzymać. Na przystanku nie było już nikogo, instynktownie ruszyła w kierunku stojącej kilka metrów dalej taksówki. <br><br>- Kierowca patrzył na mnie przerażony, ale pozwolił mi wsiąść, prosił tylko, żebym niczego nie dotykała - wspomina koszmar tamtego dnia. - Rozumiem go. Kiedy próbowałam wytrzeć twarz, kwas przeżarł mi rękawiczki. Kwas wżerał się w policzek, ucho, skórę głowy. Spływał po szyi, wsiąkał w
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego