głowy polskim elitom schematycznego, czasem zupełnie wydumanego, obrazu "państwa prawa", służącego utrwalaniu interesów grup, które najbardziej skorzystały na PRL-u. Ale jeśli się proponuje taki skok na głęboką wodę jak odrzucenie metod demokratycznych, warto powiedzieć, o co naprawdę chodzi. Kto ma odrzucać i na ile? W jaki sposób? Taka prowokacja intelektualna ma przecież swój ciężar gatunkowy, zwłaszcza teraz, kiedy przed prawicą stanęła niepowtarzalna szansa zreformowania czegoś metodami jak najbardziej demokratycznymi.<br><br> Te metody mogą być jak najbardziej zawodne, a część elit prawicowych może okazać się oportunistyczna. Nawet pamięć o tym, że idealnie oczyszczone, wolne od pokus korupcji państwo próbował kiedyś tworzyć Robespierre