ale to jest pozorny detal. "Lista" ze swej natury jest dziełem otwartym, jak słychać, całość ta jest fragmentem większej całości, która też nie jest całkowitą całością, jest pierwszą (warszawską?) wyspą archipelagu i niebawem z mętnych wód pokrywających Polskę wyłonią się wyspy następnych list i dopiero będzie w czym grzebać. Również internetowa - zależnie od programu - migotliwość "Listy" jest raczej szczegółem, akurat tym walorem najmniej bym się ekscytował.<br><br>Da się powiedzieć, że lista jest wierszem, poematem, ale jest też niekończącą się epiką. Prosta i lakoniczna jak donos, jest zarazem w całości nie do przeczytania jak borgesowska czy schulzowska Xięga, jak wszystkie fantasmagoryczne, święte