Typ tekstu: Książka
Autor: Kruczkowski Leon
Tytuł: Kordian i cham
Rok wydania: 1979
Rok powstania: 1932
jeszcze raźno i dobrze! - mówił sięgając po kleszcze. - Młot dźwięczy, gnie się żelazo... Więcej mi już nie potrza!...
Brał się do przerwanej roboty.
Pogawędzili jeszcze o tym i owym, aż Kazimierz wziął się ku wyjściu - Derkacz odprowadził go do wrót kuźni. Stanęli w progu,
- Patrzcie no!... Śnieg! - zawołał cicho Kazimierz.
istotnie, w nieprzeniknionej ciemności, co już na dobre zapadła, prószyło -jak okiem sięgnąć - białe, puszyste mżenie Był to pierwszy śnieg tej zimy.
Wpatrywali się z osobliwym przejęciem w zjawisko.
- Prószy ta jednako na wszystko: na złe i dobre! mruknął kowal.
- Ano, wiadomo - śnieg...
Jakoż bielało coraz gęściej. Cisza była w powietrzu
jeszcze raźno i dobrze! - mówił sięgając po kleszcze. - Młot dźwięczy, gnie się żelazo... Więcej mi już nie potrza!...<br>Brał się do przerwanej roboty.<br>Pogawędzili jeszcze o tym i owym, aż Kazimierz wziął się ku wyjściu - Derkacz odprowadził go do wrót kuźni. Stanęli w progu,<br>- Patrzcie no!... Śnieg! - zawołał cicho Kazimierz.<br>istotnie, w nieprzeniknionej ciemności, co już na dobre zapadła, prószyło -jak okiem sięgnąć - białe, puszyste mżenie Był to pierwszy śnieg tej zimy.<br>Wpatrywali się z osobliwym przejęciem w zjawisko.<br>- Prószy ta jednako na wszystko: na złe i dobre! mruknął kowal.<br>- Ano, wiadomo - śnieg...<br>Jakoż bielało coraz gęściej. Cisza była w powietrzu
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego