zauważyłam, że zabrakło eteru. Nie mogłam wydobyć z siebie ani słowa, żeby zawołać sanitariusza. Najgorsze było, że nie wiedziałam, gdzie jest zapasowa butla. Sanitariusz wbiegł na chwilę, aby mi podać, potem, nie wykonawszy tego, nie wiedzieć czemu wybiegł z powrotem do gotujących się narzędzi. Zaczął się wprost jakiś koszmar!"<br>Sanitariusz istotnie przez jakiś czas biegał tam i z powrotem jak opętany przez diabła. - Co się stało z dyrektorem? - bełkotał. Był przerażony do najwyższego stopnia, gdyż woda w sterylizatorze za nic nie chciała się gotować. - Zaraz przyniosę, zaraz przyniosę - powtarzał i rozpaczliwie patrzył, czy nie ukażą się na wodzie pęcherzyki. Lecz powierzchnia