ręką po ścianie, Gabriela <page nr=85> przeszła pomiędzy regałami pełnymi książek - do kuchni. Tam usiadła na stołku i oparła się o stół łokciem, a ponieważ zupełnie nagle zimna, zielonkawa ściana nicości wyrosła jej przed oczami - w ostatnim przebłysku świadomości schyliła się opuszczając głowę niżej kolan.<br>Następnym jej wrażeniem było miłe ciepło, otaczające ją ze wszystkich stron. Otworzyła oczy - jak się okazało, znajdowała się na podłodze, a Grzegorz, przerażony aż miło, klęczał przy niej, kłując ją w szyję swą brodą, obejmując ją mocno ramionami i powtarzając w kółko:<br>- Gabrysiu, kochanie moje... ty zemdlałaś... moje złoto... co ja mam robić?<br>Gabriela miała ochotę przedłużyć nieco ten słodki