tego indyka - powtórzyła pani donośnie. Boryczko omdlałym wzrokiem rozejrzał się po rewirze, westchnął głęboko, po czym z całym zaparciem się i ofiarnością poddał: - Bardzo dobry paprykarz dzisiaj jest <page nr=198>.<br> - Iii... paprykarz...<br>Tego było mu już za wiele.<br>- Och, bardzo przepraszam, ale zdaje się, że już brakło paprykarzu.<br>Pani niespokojnie spojrzała na jadłospis, syn jej ożywił się nagle. - Hm... tak, a ja właśnie coś małego, może jednak...<br>- Zobaczę, może jeszcze jest.<br>- Tak, tak, niech pan zobaczy, bo ten indyk... - A dla pani?<br>- Ja dziękuję, jestem po kolacji.<br>W trzy minuty później Boryczko przyniósł jeden paprykarz i - na wszelki wypadek - dwa talerze. Ponieważ pani