ku stawom - ogród pełen strzelistych jałowców i tui, mocny powagą starych lip i kasztanów, pachnący grzędami bujnych kwiatów. <br>- I cóż to takiego te ciemne kopki? - zapytała Henrysia wskazując rząd krzaków, biegnących w półkole na brzegu najniższego tarasu. <br>- To są pewnie strzyżone cisy - objaśnił ojciec - ale mogłyby to być równie dobrze jajka wielkanocne, nie uważasz? <br>Owszem, uważała. Ale patrząc w ogród, rozkochała się nagle w olbrzymim płaczącym jesionie, który ramiona boleśnie wygięte opuszczał bezradnie ku ziemi. <br>Weszli furtką, jak było umówione, i okrążywszy dom natknęli się na towarzystwo, które siedziało pod parasolem rozłożystego drzewa. <br>Były tam dwie panie, jedna starsza, druga zupełnie młoda