Typ tekstu: Książka
Autor: Mariusz Cieślik
Tytuł: Śmieszni kochankowie
Rok: 2004
pani Zuzy. Tam dostanę. Pukam, wchodzę, a to rzeczywiście kanciapa, bez okna, jedna żarówka, ciemno jak cholera. Zza przepierzenia słyszę: to ty, Romeczku, ale nie odpowiadam. Nie wygłupiaj się, tylko zamknij drzwi. Ja po dokumenty, mówię. A ona zamykaj, bo mamy mało czasu. Podchodzę w końcu, a baba się rozbiera, jak Boga kocham. Zdjęła buty, pończochy, spódnicę i właśnie rozpina bluzkę, odwrócona plecami. Jak teraz ktoś wejdzie, to będzie afera. Lecę zamknąć drzwi. Wracam. Proszę pani, przyszedłem po dokumenty - podchodzę bliżej, a ona całkiem goła za tym przepierzeniem. Chodź, misiu, mówi i wcale się nie speszyła, że to nie żaden Romek. Szybko, szybko
pani Zuzy. Tam dostanę. Pukam, wchodzę, a to rzeczywiście kanciapa, bez okna, jedna żarówka, ciemno jak cholera. Zza przepierzenia słyszę: to ty, Romeczku, ale nie odpowiadam. Nie wygłupiaj się, tylko zamknij drzwi. Ja po dokumenty, mówię. A ona zamykaj, bo mamy mało czasu. Podchodzę w końcu, a baba się rozbiera, jak Boga kocham. Zdjęła buty, pończochy, spódnicę i właśnie rozpina bluzkę, odwrócona plecami. Jak teraz ktoś wejdzie, to będzie afera. Lecę zamknąć drzwi. Wracam. Proszę pani, przyszedłem po dokumenty - podchodzę bliżej, a ona całkiem goła za tym przepierzeniem. Chodź, misiu, mówi i wcale się nie speszyła, że to nie żaden Romek. Szybko, szybko
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego