Typ tekstu: Książka
Autor: Kuncewiczowa Maria
Tytuł: Cudzoziemka
Rok wydania: 1995
Rok powstania: 1936
taką trzeba Marci sprawić.
Wstawała, szła do fortepianu i śpiewała Czajkowskiego: "O wczesnej wiośnie było to, w puszystej brzozy cieniu".
Jadwiga nie mogła w tych chwilach nienawidzić Róży. Radości tak gorącej jak przy jej pochwałach, niepokoju tak narkotycznego jak przy jej śpiewie nie odczuwała nawet pośród pieszczot męża. Wydawało się, jak gdyby miłość Władysia uzyskiwała pełny wymiar, dopiero gdy Róża użyczała swej zgody i swego żaru.
Władysław promieniał. Szczęście stawało się bolesne. Milkli wszystko troje, zamykali oczy, życie spływało po nerwach tajemniczymi piorunami, budzili się - jak wygnani z raju.
Ale to, co przychodziło potem, było nie do zniesienia. Róża zaczęła na pozór
taką trzeba Marci sprawić. <br>Wstawała, szła do fortepianu i śpiewała Czajkowskiego: "O wczesnej wiośnie było to, w puszystej brzozy cieniu". <br>Jadwiga nie mogła w tych chwilach nienawidzić Róży. Radości tak gorącej jak przy jej pochwałach, niepokoju tak narkotycznego jak przy jej śpiewie nie odczuwała nawet pośród pieszczot męża. Wydawało się, jak gdyby miłość Władysia uzyskiwała pełny wymiar, dopiero gdy Róża użyczała swej zgody i swego żaru. <br>Władysław promieniał. Szczęście stawało się bolesne. Milkli wszystko troje, zamykali oczy, życie spływało po nerwach tajemniczymi piorunami, budzili się - jak wygnani z raju. <br>Ale to, co przychodziło potem, było nie do zniesienia. Róża zaczęła na pozór
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego