Typ tekstu: Książka
Autor: Nienacki Zbigniew
Tytuł: Księga strachów
Rok wydania: 1987
Rok powstania: 1967
żyło - zamarło i znieruchomiało ze strachu. Wrony na starych topolach w Topielcu nagle przestały krakać, nie drgnął żaden listek na krzakach wikliny. Trzciny i trawy stały sztywno, woda jeziora upodobniła się do gładkiego lustra.
Wielkie, czarne dłonie burzy sięgały już po niebo nad naszymi głowami. Jeszcze chwila i te dłonie jak gdyby rozwarły się, wysuwając ku przodowi kilka długich palców. Brunatna głowa ogromniała, zdawało się, że lada chwila ukaże się zza horyzontu jakaś . straszliwa twarz, którą poprzedziły wysunięte ręce i skłębione, rude włosy.
- Uciekajmy! Zaraz zerwie się wicher i lunie 'deszcz! - krzyknął Sokole Oko.
W tym momencie dostrzegłem czerwony kajak płynący w
żyło - zamarło i znieruchomiało ze strachu. Wrony na starych topolach w Topielcu nagle przestały krakać, nie drgnął żaden listek na krzakach wikliny. Trzciny i trawy stały sztywno, woda jeziora upodobniła się do gładkiego lustra.<br>Wielkie, czarne dłonie burzy sięgały już po niebo nad naszymi głowami. Jeszcze chwila i te dłonie jak gdyby rozwarły się, wysuwając ku przodowi kilka długich palców. Brunatna głowa ogromniała, zdawało się, że lada chwila ukaże się zza horyzontu jakaś . straszliwa twarz, którą poprzedziły wysunięte ręce i skłębione, rude włosy.<br>- Uciekajmy! Zaraz zerwie się wicher i lunie 'deszcz! - krzyknął Sokole Oko.<br>W tym momencie dostrzegłem czerwony kajak płynący w
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego