oprzytomniał, zrozumiał, że biegnie w przeciwnym kierunku, zawrócił, ale ni stąd, ni zowąd przebiegał na drugą stronę ulicy .<br><page nr=164><br> Postaci ;ego w dalszym ciągu nie by to widać i krawiec tylko zgadywał ją po ruchach. Dopiero gdy stanęli przed beczką z wapnem, rozróżnił na tle szarych schodów czarne nogi Widmara. Nogi jak gdyby były zmęczone ciągłą bieganiną i teraz wypoczywały.<br>- Czy tu jest dzwonek?<br>Krawiec drgnął i zaczął szczękać zębami. Przypominało to kłapanie czaszki.<br>- Nie wiem, panie szanowny. Zdaje mi się, że jest - odpowiedział. Z niepokojem i przerażeniem śledził czarną, bezkształtną masę, poruszającą się przed nim, Był to tułów Widmara. Nogi zaś, które