taksówkarz. Artur T. ściągnął go bowiem z własnej małżonki całkiem nagusieńkiego, nawet bez skarpetek. Zegarek zaś się ostał, ponieważ Jacek M. przed zatopieniem w miłosnym zapamiętaniu, zrzucił z siebie wszystko, poza nim właśnie.<br>Tak więc Jacek M. ubrany jedynie w zegarek, stał ogłupiały przed drzwiami, opatrzonymi numerem 7. Stał nagusieńki, jak go Pan Bóg stworzył, i z rosnącym przerażeniem uświadamiał sobie, jaką to cenę musi płacić za chwilę swej męskiej, nieopanowanej słabości.<br><br><tit>Walka o murek</><br><br>Aby w pełni pojąć dramatyzm sytuacji, w jakiej znalazł się pechowy taksówkarz, należy przekazać kilka istotnych dla sprawy informacji. Otóż mieszkania numer 6 i 7 znajdowały się na parterze, w