Typ tekstu: Książka
Autor: Andrzej Czcibor-Piotrowski
Tytuł: Cud w Esfahanie
Rok: 2001
boki, a on miał jeszcze jedną przewagę: nie był goły, i pochylił się nad wodą, wyciągnął mnie jak topiącego się szczeniaka, wziął w ramiona i niósł mnie tam, gdzie zostawiłem w pośpiechu swój nowy battledress,
a gdy opuszczaliśmy hamamę, w bazarowym korytarzu Felek powiedział surowo:
- Co ty wyrabiasz? Mogliby cię jak nic zgwałcić! I to wielokrotnie! Na drugi raz sprawię ci lanie...
- Dziękuję, że uratowałeś moją cnotę - odezwałem się ze skruchą. - Jeśli znów zbroję, możesz mnie sprać na kwaśne jabłko, bylebyś tylko... - spojrzałem na niego żartobliwie spoza rzęs - bylebyś tylko nie przestał mnie kochać...
Felek roześmiał się,
- A żebyś wiedział...
i szliśmy
boki, a on miał jeszcze jedną przewagę: nie był goły, i pochylił się nad wodą, wyciągnął mnie jak topiącego się szczeniaka, wziął w ramiona i niósł mnie tam, gdzie zostawiłem w pośpiechu swój nowy battledress,<br>a gdy opuszczaliśmy hamamę, w bazarowym korytarzu Felek powiedział surowo:<br>- Co ty wyrabiasz? Mogliby cię jak nic zgwałcić! I to wielokrotnie! Na drugi raz sprawię ci lanie...<br>- Dziękuję, że uratowałeś moją cnotę - odezwałem się ze skruchą. - Jeśli znów zbroję, możesz mnie sprać na kwaśne jabłko, bylebyś tylko... - spojrzałem na niego żartobliwie spoza rzęs - bylebyś tylko nie przestał mnie kochać...<br>Felek roześmiał się,<br>- A żebyś wiedział...<br>i szliśmy
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego