szarpnął smycz, aż wysoki żołnierz potknął się, pobiegł cztery, pięć kroków, wypuścił... Psisko w susach runęło w gąszcz po lewej stronie.<br>" Lis - uśmiechnął się skromnie Ogórek wieczorem. - Bo ja teraz, we wojnę, to biorę na sidła. Lisa miałem zdechłego we worku, jakem go powłóczył po ziemi, wiedziałem, że ich psy jak nic pójdą za lepszym smrodem niż ten panicza..."<br>- Mówię: dwa karo! - zaakcentował wuj, sapiąc gniewnie.<br>- Trzy - zadeklarował Olo spiesznie, nie wiedząc co, i tchórzliwie umknął wzrokiem przed ostrym wujowskim spojrzeniem.<br><tit>XII</><br>Pierwsze słowa Żaboklickiego, gdy spotkali się w umówionej kawiarni:<br>- Będzie pan miał okazję poznać dziś najwybitniejszych pisarzy. Irzykowski, Nałkowska, Goetel