Typ tekstu: Książka
Autor: Andrzej Czcibor-Piotrowski
Tytuł: Cud w Esfahanie
Rok: 2001
rozpinając swoją szarą sukienkę harcerską, odezwała się do mnie po ukraińsku:
- Podywysia, Andrijku, u meni soroczki nema!
a ja nie pozostałem jej dłużny: niewiele myśląc, zrobiłem to samo: ja także pod rozpiętą sukienką harcerską nie miałem nawet koszulki, nie mówiąc o majtkach, i dostrzegłem w jej oczach zdumienie, gdy ujrzała, jak niczym za dotknięciem czarodziejskiej różdżki unosi się to, czym się od niej różnię, i zbliżywszy się do niej, porażony do głębi, czułem jej dojrzałą kobiecą nagość, wyniosłe prężne piersi, jędrne, nie kołyszące się w ruchu, jej lekko wypukły brzuch i to ciepłe futerko, tam niżej, które przylgnęło do mnie, skoro tylko
rozpinając swoją szarą sukienkę harcerską, odezwała się do mnie po ukraińsku:<br>- Podywysia, Andrijku, u meni soroczki nema!<br>a ja nie pozostałem jej dłużny: niewiele myśląc, zrobiłem to samo: ja także pod rozpiętą sukienką harcerską nie miałem nawet koszulki, nie mówiąc o majtkach, i dostrzegłem w jej oczach zdumienie, gdy ujrzała, jak niczym za dotknięciem czarodziejskiej różdżki unosi się to, czym się od niej różnię, i zbliżywszy się do niej, porażony do głębi, czułem jej dojrzałą kobiecą nagość, wyniosłe prężne piersi, jędrne, nie kołyszące się w ruchu, jej lekko wypukły brzuch i to ciepłe futerko, tam niżej, które przylgnęło do mnie, skoro tylko
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego