Typ tekstu: Książka
Autor: Dygat Stanisław
Tytuł: Jezioro Bodeńskie
Rok wydania: 1995
Rok powstania: 1946
jakby ulgi.
Warszawo! O ciebie już nie śmiałem robić kontraktu z Matką Boską, ale przysięgam, że modliłbym się za ciebie co dzień, gdybym się umiał modlić. Hm... Co na przykład dzieje się na ulicy Czerniakowskiej? Czemu akurat na Czerniakowskiej? Nic szczególnego nie łączy mnie z tą ulicą. Przypomina mi się, jak raz wracałem z Ludką z Wilanowa. Był straszny wieczorny upał i niemożliwy tłok. Platformy wyglądały jak słupy od pomostów nad morzem oblepione muszkami.
- O - wzdycha - co za upał. Podaj mi szklankę wody.
I śmieje się. Trochę za serdecznie, moim zdaniem, jak na swój własny dowcip. Ludzie kołyszą się w rytm tramwaju
jakby ulgi.<br>Warszawo! O ciebie już nie śmiałem robić kontraktu z Matką Boską, ale przysięgam, że modliłbym się za ciebie co dzień, gdybym się umiał modlić. Hm... Co na przykład dzieje się na ulicy Czerniakowskiej? Czemu akurat na Czerniakowskiej? Nic szczególnego nie łączy mnie z tą ulicą. Przypomina mi się, jak raz wracałem z Ludką z Wilanowa. Był straszny wieczorny upał i niemożliwy &lt;page nr=29&gt; tłok. Platformy wyglądały jak słupy od pomostów nad morzem oblepione muszkami.<br>- O - wzdycha - co za upał. Podaj mi szklankę wody.<br>I śmieje się. Trochę za serdecznie, moim zdaniem, jak na swój własny dowcip. Ludzie kołyszą się w rytm tramwaju
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego