Typ tekstu: Książka
Autor: Uniłowski Zbigniew
Tytuł: Wspólny pokój
Rok wydania: 1976
Rok powstania: 1932
pozycję, aby .przyglądać się i przysłuchiwać tym dwóm.
Mieciek usiadł, przeciągnął się i spojrzał na zegar. Wykrztusił ziewając:
- Ho... już... po... szóstej. - Złożył ręce na skrzyżowanych pod kołdrą kolanach i kiwając się, powiedział wolno:
- Łazarewiczówna siedzi już drugi miesiąc.
- Tak, już będzie..
- A we Lwowie jakoś dawno nie było wsypek, jak tam? Dobrze zbierają się czy też wcale nie?
- Tam są nieważni. Łódź to tak.
Pauza.
- Toś całą noc jechał?
- Calutką, oka nie zmrużyłem, już tak, aby ci jak najprędzej oddać to i mieć spokój.
- To dobrze. Ale lepiej schowaj to pod dziadka - ciągnął kilka arkuszy papieru spod poduszki i patrzał na
pozycję, aby .przyglądać się i przysłuchiwać tym dwóm.<br>Mieciek usiadł, przeciągnął się i spojrzał na zegar. Wykrztusił ziewając:<br>- Ho... już... po... szóstej. - Złożył ręce na skrzyżowanych pod kołdrą kolanach i kiwając się, powiedział wolno:<br>- Łazarewiczówna siedzi już drugi miesiąc.<br>- Tak, już będzie..<br>- A we Lwowie jakoś dawno nie było wsypek, jak tam? Dobrze zbierają się czy też wcale nie? &lt;page nr=175&gt;<br>- Tam są nieważni. Łódź to tak.<br>Pauza.<br>- Toś całą noc jechał?<br>- Calutką, oka nie zmrużyłem, już tak, aby ci jak najprędzej oddać to i mieć spokój.<br>- To dobrze. Ale lepiej schowaj to pod dziadka - ciągnął kilka arkuszy papieru spod poduszki i patrzał na
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego