Żydowski dawał amerykańską żywność i pieniądze na nielegalny, nocny pociąg do Bratysławy. W Wiedniu każdego pytano, dokąd chce jechać. Powiedziałam, że do Dachau. <br><br> Czekałam rok w Foehrenwald koło Dachau. Objechałam wszystkie inne obozy, wypytywałam wszystkich dipisów. Zostałam w Bensheim koło Heidelbergu. Heidelberg to był inny świat. Piękne kamieniczki, wyrzeźbione, wymalowane, jak z bajki, stały po trzysta lat. I ludzie mieszkali w nich jakby nigdy nic. Starannie ubrani i uczesani. Czas się tutaj zatrzymał. Albo przeszedł obok. Tutaj nie było morderców. I nikt zupełnie nie wiedział, co poza Heidelbergiem się działo. Wielowiekowy Heidelberg, źródło, siedlisko, wylęgarnia wiedzy - a nic nie wiedzieli. Tymi uroczymi uliczkami