Laffitte, jak chyba nikt inny, miał szczególne prawo być sumieniem Rzeczpospolitej. I słuchany był tak, jak się słucha głosu sumienia: z niepokojem, zniecierpliwieniem, często lekceważeniem, bo On tam w swojej wyniosłej samotni, a my tu ubabrani w interesach, sporach, w materii, w życiu. Ale Giedroyc nie był wprost atakowany. Tak jak w Sevres pod Paryżem przechowywany jest wzorzec metra, tak w Maisons-Laffitte pod Paryżem tkwił On: zrobiony z najtwardszego kruszcu wzorzec, niezbędny jako miara i punkt odniesienia.<br><br>Czytam wspomnienia o Jerzym Giedroyciu. Mówią przyjaciele, współpracownicy, znajomi. Że był bezkompromisowy, przekorny, ale jednocześnie bardzo otwarty na innych, że potrafił wspaniale słuchać