Typ tekstu: Książka
Autor: Dukaj Jacek
Tytuł: Czarne oceany
Rok: 2004
oświetlone, pustka aż huczała. Cieszył się, że jest na tyle zmęczony, by po prostu położyć się i zasnąć. Nienawidził przebywać w tych pomieszczeniach, które zmuszony był nazywać domem. Czuł się tu jak w zbeszczeszczonej świątyni dobrotliwego bóstwa. Nawet po symbolicznym włączeniu sieci ubezpieczenia prawnego nie wiedział, co właściwie powinien robić, jak się zachowywać, w który algorytm wpaść. Prywatna samotność doprowadzała go do szału przez brak stosownych konwencji i reguł gry.
Portier dał znać przez telefon o niespodziewanym gościu.
- Kto? - spytał Hunt sygnet.
- Pan Matthew Green, z kancelarii Rosemont, Rosemont & Dejean.
- Powiedział, w jakiej sprawie?
- Powiedział, że w prywatnej.
- A daj go
oświetlone, pustka aż huczała. Cieszył się, że jest na tyle zmęczony, by po prostu położyć się i zasnąć. Nienawidził przebywać w tych pomieszczeniach, które zmuszony był nazywać domem. Czuł się tu jak w zbeszczeszczonej świątyni dobrotliwego bóstwa. Nawet po symbolicznym włączeniu sieci ubezpieczenia prawnego nie wiedział, co właściwie powinien robić, jak się zachowywać, w który algorytm wpaść. Prywatna samotność doprowadzała go do szału przez brak stosownych konwencji i reguł gry. <br>Portier dał znać przez telefon o niespodziewanym gościu. <br>- Kto? - spytał Hunt sygnet. <br>- Pan Matthew Green, z kancelarii Rosemont, Rosemont &amp; Dejean. <br>- Powiedział, w jakiej sprawie? <br>- Powiedział, że w prywatnej. <br>- A daj go
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego