każdej okazji demonstrował swe komunistyczne przekonania i żądał z tego tytułu należnych mu, jego zdaniem, przywilejów. Był nieznośny i drażnił wszystkich do tego stopnia, że umykali przed nim, gdy tylko się pokazał.<br>Pisał sztuki, ale jakoś nie znajdowały one uznania u dyrektorów teatru. Kiedy wreszcie wystawiony został jego dramat, widziano, jak stał przy okienku kasowym, zaczepiał kupujących bilety i polecał swe dzieło odradzając oglądania innych sztuk, aktualnie granych w teatrze. Wysłał również list do dyrektora Dąbrowskiego, w którym zgłosił pretensję, że najwyraźniej jest przez dyrekcję sabotowany, ponieważ ilekroć grają Szekspira, widownia jest pełna, a gdy idzie jego sztuka, frekwencja przedstawia się