się, <br>jak deszcz siekł o szyby, i myślałam, jakby to było <br>dobrze, gdyby do nas zapukała taka sierotka! Można by ją <br>było wpuścić do domu, ogrzać, napoić gorącą <br>herbatą i wziąć do siebie do łóżka, pod <br>ciepłą kołdrę, zupełnie jak Jasię... <br><br>Miałam podobno dobre serce i marzyłam o "sierotce", <br>tak jak inne dzieci marzą o kotku lub piesku. <br><br>Ale tej sierotki nie miało się wcale ochoty "wziąć <br>pod kołderkę"... <br><br>Sieroctwo jej nie przejmowało wzruszeniem, ale zgrozą. <br><br>W straszliwym opuszczeniu i poniewierce tego dziecka, w opuszczeniu <br>odartym zupełnie z wdzięku rzewności było coś, <br>co mroziło mnie aż do głębi serca. <br><br>Nigdy dotychczas