razu sama w fotelu, do pokoju wszedł <br>Jan. Zachowywał się jednak tak dziwnie, że w pierwszej <br>chwili wydawało mi się nawet, że to chyba nie może <br>być ten sam, zawsze spokojny, pełen taktu, powagi i godności <br>Jan. Wcisnął się do pokoju jakby ukradkiem, zajrzał <br>do sąsiedniego przez dziurkę od klucza, jak mały chłopiec, <br>który się obawia, że go przyłapią na jakiejś <br>podejrzanej sprawce, a potem podszedł do mnie na palcach <br>i powiedział cicho: <br><br>- Widziałem Sabinkę! <br><br>Odstawiłam na stolik szklankę z mlekiem. Ręce poczęły <br>mi nagle drżeć, a serce bić tak mocno i szybko, że <br>aż mnie to bolało. <br><br>- Ona przychodziła codziennie