stąd...<br>- Marcuś, a dałbyś radę przez ten płot?<br>- Czemu nie? Wielki mi płot!<br>- Akurat. Ledwie ci głowa wystaje.<br>- Jak trzeba, to przelezę.<br>- Nie masz pietra?<br>- Ty będziesz lazł czy ja? No, to mój strach.<br>- Klawo, Marcuś. Tylko nie skocz za prędko. Dobrze widzisz ich obu? No to uważaj... Dopiero wtedy, jak obaj obrócą się plecami do okna. I nie marudź. Chwytaj, co się da, i dymaj pod samym płotem, tak chybcikiem, przy ziemi, wskocz w te słoneczniki, a stamtąd chodu. Skapowałeś? Cześć.<br>Poszedł niespiesznie do domku dróżnika. Drzwi od strony stacyjki były uchylone, ale nie pchał się do środka, tylko grzecznie