matka biadolić zaczęła, użalać się nad<br>zmitrężonym w taką porę gorącą czasem gdzieś tam, w mieście, może i w<br>szynku, bo niewiele miał co sprzedać, więc nie targ, lecz szynk go<br>musiał zatrzymać, a chłop, gdy mu się z głowy kurzyć zaczyna, zaraz<br>panem się staje i czas swój traci jak fortunę. A może zwyczajnie cniło<br>jej się za nim, tylko nie potrafiła inaczej tego okazać, jak przez ten<br>żal zmarnowanego czasu. Uczucia przecież zawstydzone w niej były na<br>zawsze, od dzieciństwa dręczyła je w sobie to karą Bożą, to modlitwą,<br>pokutą, wyrzutami sumienia, biedą, pracą wreszcie nieustanną, od świtu<br>do